BLADE RUNNER STORY
KIBIC poszedł do kina na nowego Blade Runnera ...czyli
Trzy Andki w Peżocie nie licząc psa
alkoholika...
Gdy świat filmu
rozważa czy warto w ogóle iść na nowego Łowcę Sztuczniaków,
chciałbym podzielić się moimi wrażeniami. Jest to z pewnością
ciekawa historia. Wizja przyszłości prawdziwa bo pesymistyczna, nad
którą można się chwilę zastanowić. Jest źle świat zwariował
i jest już na wykończeniu. Byłby to raj dla złomiarzy...Dziki
kapitalizm zamienił się w kupę gruzu, gdzie można uprawiać już
tylko robaki...Szefowie świata mają się jednak dobrze. Zbudowali
sobie Megamur, mają dla siebie latające Peżoty z dronami na dachu
oraz nowe metody zabijania z powietrza. Tworzą oni świat pozbawiony
sentymentów bez skrupułów wykorzystując najnowsze zdobycze
techniki. Aby trzymać za pysk swoich poddanych wytworzyli
sztucznych ludzi oraz sztuczną inteligencję, która świetnie się
sprzedaje dając ułudę bliskości...Można też oczywiście
skorzystać z dziwki androida co jest oczywiście kontynuacją
pomysłów z poprzedniego filmu. Szokujące sceny z dziećmi w
sierocińcu znajdziecie już dzisiaj nie tylko w krajach trzeciego
świata... niewolnictwo nigdy nie zniknęło. Wyzysk dzieci to realny
problem.
Co tak
naprawdę sprzedaje nam nowy Blade Runner? Za komuny przestrzegano
przed tego typu filmami. Zarzucano im że swoim pseudo realizmem
przygotowują widzowi grunt pod nowe zdobycze techniki, albo
produkty. Dobrym przykładem jest Star Treck, który przepowiedział
smartfony.
Okazuje się, że
nowe Androidy są lepszymi pracownikami niż Normalsi, gdyż
grzecznie wykonują swoje polecenia. Wcześniejsze modele zawiodły
i zaczęły się buntować. Pamiętamy Rutgera Hauera w roli Nexusa
6, który na szczęście dla ludzkości miał krótki okres
trwałości…Ludzie szybko zorientowali się że stworzyli koszmar,
który przyjdzie po rachunek za wykonane usługi i będzie chciał
mieć zrównane prawa z innymi obywatelami planety Ziemia.
W nowym Blade
Runnerze dużo płaczą...Płaczą Androidy, hologramy i Harrison
Ford w roli Deckerta...Który dostaje obecnie ostre bęcki za tę rolę….Ogólnie zrobiono z niego degenerata, który dopełnił
swój los alkoholika z pierwszej części...Młody Łowca Androidów
pije przez cały film i trudno zliczyć scen z alkoholem...Nowa scena
w opuszczonym kasynie, gdy polewa swojemu psu drogocenną gorzałe
ma szansę przejść do histori kina…Tylko czy pies jest prawdziwy?
Na to pytanie nikt filmie nie jest w stanie odpowiedzieć. Pomysł na
taką kontynuację rozbudził apetyty i wielu fanów pierwszej części
mieli wielkie oczekiwania. To klapa krzyczą niektórzy. I to
strasznie droga...Zawiniła ponoć genderowa polityka filmu i jest
dla długi dla młodzieży, która na domiar złego nie kojarzy
nowego filmu z poprzednikiem...To już moim zdaniem rozważania
znudzonych malkontentów. Drugie części hitów zawsze mają z prasą
pod górkę.
Film wykorzystuje
najnowsze zdobycze techniki cyfrowej i jest wciągający wizualnie.
Już nie ma klimatu vintage. Zastąpiono go wszech obecnym
post-industrialem. Ziemia stała się wypalona przez wojny dziurą,
gdzie nie ma już drzew. To się z pewnością spodoba developerom...
W w 2049 roku
zawiodą wszelkie instytucje. A policja stanie się narzędziem w
rękach rządzących korporacji. Posłużą ku temu zdobycze techniki
zamordyzmu.
Co się stało
z psem alkoholikiem dowiemy się może w następnym odcinku, bo
ewidentnie pozostawiano wyjścia awaryjne przez które może
przeskoczyć kilku żyjących bohaterów. Główny bohater przeżył
i wraz z dziewczyną pod kloszem będzie mógł dalej odkopywać
swoje androidzkie korzenie. Implanty wszczepione w mózg ciągle
zacierają mu poczucie tożsamości. Kolejne zwroty akcji
doprowadzają go wierchuszki Ruchu Oporu Androidów, który trochę
przypomina ekipę z Matrixa. Chcą odegrać się na swoich
protoplastach, którzy traktują ich jak podludzi.
Po za tym zło musi
zostać ukarane... A tu po trzech godzinach gonitwy i latania
Peżotami główny kreator androidów, który przejął patenty po
zabitym Tyrelu ciągle ma się znakomicie. Tworzy kolejne modele
panienek i bawi się w Pana B. Spełnia sen właścicieli korporacji
o tworzeniu sztucznego świata, który można w pełni kontrolować z
ekranu komputera. Taki świat wydaje się możliwy. To szaleństwo
musi mieć kiedyś jakieś zakończenie, bo każda dyktatura tworzy w
końcu rewolucje...Jednym słowem Rutger wróć! W ostatnim
Terminatorze mieliśmy do czynienia z takim come backiem. Stary
Arnold musiał pokonać swój zamiennik, który miał znacznie więcej
funkcji.
Magicy cyfrowego
kina mogą to przecież załatwić.
W nowym Łowcy
Androidów możecie zobaczyć kilka naprawdę dobrych ról,...Moja
idolka to szefowa policyjnych Androidów, którą grała znana
wszystkim Clair z House of Cards żona Underwooda pani Robin Wright.
W Nowym Blade Runnerze zagrała naprawdę twardą babę i nie ma tu
miejsca na salonowy seksapil i erotyczne zabawy z ochroniarzami...W
ogóle kobiece role w nowym Blade Runnerze wypadają lepiej niż
męskie. Sprawdźcie sami...Trudno jednak pobić arcydzieło jakim
był pierwszy Łowca Androidów, który powala dbałością o
szczegóły i perfekcją wykonania. Tego nie da się kupić. Notabene
to już za rok powinna się spełnić pierwsza wizja lotów do Off
Worldu, sztucznego żarcia i wszechobecnej chińszczyzny. To drugie i
trzecie już mamy na Off World jeszcze musimy trochę poczekać...
https://twitter.com/palacz_jakub
https://twitter.com/palacz_jakub
jakubpalacz@wp.pl
Komentarze
Prześlij komentarz