Przejdź do głównej zawartości

DRAMAT NA MIARĘ NASZYCH CZASÓW


DRAMAT SATYROWY
Ech, właściwie dobrze jest czasami obejrzeć sobie tego rodzaju skromną inscenizację. Dramat na miarę naszych czasów Jakuba Palacza jest jak spacer w lesie, jednocześnie potrzebny i niebezpieczny. Rzecz dzieje się w Ameryce, w Kraju Złotego Cielca, a jej bohaterami są zdegenerowany tubylec – homoseksualista i pełniący rolę posługacza: Polaczek. Od razu to się kojarzy z Beckettem, a jeszcze bardziej z Emigrantami Mrożka. Trochę może nieteatralne jest, że postacie, zwłaszcza bogaty Amerykanin, mają tendencje do monologów, w których wyrażają wcześniej określone tezy. Ale przecież dawno temu robił tak również Szekspir. Jakub Palacz, autor sztuki i odtwórca głównej roli ( Amerykanina) jest znany w środowiskach alternatywnych jako alterglobalista i anarchista. I takie też problemy stara się w swojej sztuce zawrzeć: krytykę konsumpcjonizmu, kompleks Polski, rozmaite fobie: homofobię, Polakofobię, ksenofobię. W jednej z piosenek Eloe ( grupy muzycznej Palacza) padają słowa: We are colony ot the USA. Ta wzajemna nienawiść, relacja ofiary i kata zamieniona w relację pan – sługa, staje się osią dramaturgiczną, punktem wyjścia do krytyki braku rozumu, jedynej reguły, którą rządzi się współczesny świat, czyli reguły niewidzialnej ręki rynku. Już Balzac wyznaczył pieniądz na winowajcę wszelkich katastrof. Gdyby nie było sytuacji, w której to rynek dyktuje zachowania, żylibyśmy w raju, przynajmniej ekonomicznie, a co za tym idzie: etycznie. Jesteśmy jednak ludźmi, gatunkiem drapieżnym i intelektualnie zdegenerowanym, który podcina gałąź przynależną całemu istnieniu. I w tym sensie jest to sztuka moralistyczna: która nakazuje nam się opamiętać, zejść ze ścieżki mamony, obrać jakąkolwiek inną drogę. Ludzkość może być uratowana, ale ludzkości potrzebny jest duch. Ludzkości potrzebne są przestrzenie, których nie da się kupić. Pieniądze albowiem zabijają dusze. Na śmierć. I choć pojęcie duszy dla autora – ateisty nie ma pewnie większego znaczenia, duchowość, jakkolwiek splamiona, jest do wywabienia ( wybawienia). Bo to jest dramat na miarę naszych czasów, co oznacza, że to nie jest jakaś wielka antyczna tragedia, że to nie jest Szekspir ani nawet Marlowe. Że to jest dramacik, dramaciątko właściwie. Tego rodzaju dramatyczne, minimalistyczne sytuacje rozgrywają się przecież w każdym zakątku globu, i są konsekwencją pewnych ogólnych tendencji: urynkowienia, dehumanizacji, utowarowienia, deprecjacji duchowych ( nie kościelnych ) wartości. 

DRAMAT NA MIARĘ NASZYCH CZASÓW całość 

DRAMAT NA MIARĘ NASZYCH CZASÓW akt I 



SATYRICON
Możesz ten dramat tak właśnie potraktować. Jako Dramat na miarę naszych czasów. W których wszystko jest banalne, jak u Baumanna: płynna ponowoczesność rozlewa się i zatapia ogniem World Trade Center. Postmodernizm jest migotliwą siatką odniesień, zupełnie bez znaczenia. Żyjemy w sztuce, która pisze się sama. Albo jest napisana przez jakiegoś barana. Nie przez Szekspira, nie przez Palacza. Raczej przez rynsztok. Trochę blisko stąd do neobrutalizmu. Ale nie widzimy niczego szokującego na scenie. Nikt się nie rozbiera, nikt nikogo nie torturuje. Podaje się za to złe wiadomości zupełnie jak w teatrze antycznym, z drugiej ręki, rolę angelosa pełnią telewizyjne doniesienia, celuloidowy bruk. Jest kilka wątków nierozwiniętych, ledwie zarysowanych i generalnie inscenizacja, którą obejrzałem pozostawia lekki niedosyt. Za mało zarysowana jest postać siostry Amerykanina, zresztą nie bardzo wiemy, po co ta epizodyczna postać została tutaj umieszczona. Użyłem w swojej recenzji określenia dramat satyrowy oczywiście nie w rozumieniu genologicznym. To raczej gra słów, nadająca nowe znaczenia. Dramat satyrowy to właśnie dramat na miarę naszych czasów, dykteryjka, która rozprawia się z kilkoma ważnymi problemami współczesności za pomocą wytrycha wspomnianej płynnej nowoczesności. Inscenizacja kończy się zatem ani hukiem, ani skomleniem, a raczej drobnym niefartem. Puenty brak, albo należałoby ją sobie dopisać. Dopisuję zatem puentę na swój własny użytek. Sugerując się słowami utworu Eloe, które wybrzmiewają w finale: Only race is the human invasion. Człowiek zatem nie zawsze brzmi dumnie. I wiele z tego co ludzkie prawemu człowiekowi powinno być obcy. J’accuse! Kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamień!
AKT II z udziałem Janusza Koprowskiego 

Kim jesteś, człowieku? Z czego się śmiejesz? Z samego siebie. Jak u Gogola. Dobra satyra to obustronne lustro.
( śmiech jest karmieniem wewnętrznych demonów, wiedział o tym Bergson już, śmiech w teatrze jest ładunkiem szczególnie istotnym, niekiedy ukrytym, niekiedy wybuchowym, czasami jest to śmiech sardoniczny, czasami dobroduszny, jeszcze kiedy indziej podszyta złośliwością ironia, sarkazm, tyle różnych rodzajów komizmu, sytuacyjny, osobowy, słowny, i tutaj wszystko to jest gdzieś w tle, nie na pierwszym planie, ta sztuka nie mizdrzy się do czytelnika paskudnika ani nie wypina tyłka do współczesnego widza ignoranta, raczej liczy się tutaj na ideę partnerstwa zaangażowanego, jak w dobrym partnerskim związku, jak w japońskim malarstwie, w poezji w ogóle )
                                                                                                        K.Kajewski

AKT III  first W.T.C. play

DRAMAT NA MIARĘ NASZYCH CZASÓW DOCZEKAŁ SIĘ TŁUMACZENIA NA AMERYKAŃSKI ( TRAGEDY OF OUR TIME ) konsultacja językowa  ALEX CARLIN 
  english version  jakubpalacz@wp.pl

DRAMAT NA MIARĘ NASZYCH CZASÓW
Tragedy of our Time

Wystąpili:
Janusz Koprowski/Jakub Palacz, Łukasz Marciszyn, Justyna Grabowska,
efekty dźwiękowe i angielski dubing Ewa Langer


Jakub Palacz
Kraków grudzień 2006



DRAMAT NA MIARĘ NASZYCH CZASÓW
( Komedia dla dorosłych.)


Salon mieszkania dobrze sytuowanego Amerykanina. Na środku fotel inwalidy. Na fotelu śpi starszy mężczyzna John. Do pokoju wchodzi młodszy mężczyzna Jan z kanistrem w rękach. Ostrożnie, aby nie zbudzić inwalidy, oblewa podłogę wokół niego.



AKT I

JOHN
Co tak śmierdzi? To nie ja…( sprawdza ) Naprawdę. Jan! Co to za zapach?! To śmierdzi jak…ropa. Jan!

JAN
To benzyna.

JOHN
Co ty robisz?

JAN
Gotowe.( szuka zapałek ) Masz zapałki?

JOHN
Chcesz mnie spalić? Ty polski matkojebco! Tyle ci dałem zarobić…

JAN ( zapala zapałkę )
Tu nie chodzi o pieniądze. Żegnaj stara jebana cioto. Pieprz się w piekle!( rzuca zapałkę )

JOHN ( w ogniu )
Nieee!

Koniec snu Johna


JOHN ( sam w pokoju jest dzień )
Nie chodzi o pieniądze. To ciągle powraca i powraca. Jak zły sen…Ciekawe co naprawdę teraz robi mój Jan. Mój pies. Pewnie modli się do Matki Boskiej, albo do Papieża, albo może się onanizuje? Ten mój mały polaczek. Mój biedny Jan? Jan!

JAN ( off )
No?

JOHN
Co robisz?

JAN
Onanizuje się.

JOHN
A jednak. Kiedy tu przyjechał jeszcze się modlił teraz już się tylko onanizuje. Przynieś wody.

JAN
Zaraz…

JOHN
Jak skończysz…Nie śpiesz się…A jednak Stany Zjednoczone degenerują. Może są to Stany Zjednoczonej Degeneracji?...Skończyłeś?

JAN
Już kończe...Taak kończe już…
JOHN
Muszę zrezygnować chyba z tego kanału porno. Za co ja mu płacę? Chyba tylko za to,że jest moim psem. Mam prośbę dajcie do prasy ogłoszenie. Wynajmę człowieka do roli psa w moim domu. Ciekawe co się stanie…Albo prosto z mostu. Potrzebuję` niewolnika!

O Boże jak ja kocham ten świat…Gdybym mógł wtedy nacisnąć przycisk to spadałaby bomba.

JAN ( wchodzi z wodą )
Nie ma już przycisków.

JOHN
Masz wodę?

JAN
Mam. Może dziś mi powiesz po co ci ta woda?

JOHN
Postaw ją.

JAN ( stawia tam gdzie stoi )

JOHN ( sięga )
Bliżej. ( sprawdza czy ma ją pod ręką ) Mówisz że nie ma już przycisków? Więc jak się je odpala?

JAN
Jakoś komputerowo. Tak jak w grze. ( imituje grę komputerową )

JOHN
I tak musi być jakiś przycisk, albo wajcha…

JAN
Raczej klawisz albo ta jak jej tam, suczka? Nie. Zaraz…zaraz…kotka? Nie. Myszka.

JOHN
Pieprzona myszka.

JAN
Waśnie. Wystarczy kliknąć myszką i …

JOHN I JAN
Booom!

JOHN ( rozbawiony do łez )
Wszystko jedno…

JAN
Jak dla kogo. Słyszałem o kobiecie, która nie mogła nauczyć się klikać myszką. Było to dziwne. Wcześniej pisała latami na maszynie, lecz przed ekranem okazała się kaleką. Zbyt mocno przytrzymywała główkę biednej myszki i nie mogła skoordynować klikania z suwaniem…To był prawdziwy dramat.

JOHN
Dramat na miarę naszych czasów. ( pauza ) zrób mi kawy

JAN
Bezkofeinową i ze słodzikiem

JOHN
Nie normalną. Twoją niech piją Polacy…

JAN
Zaraz ci przyniosę. Stara amerykańska cioto…

JOHN
Zastanawiam się skąd u ciebie tyle nienawiści do gejów? Zerżnął cię ojciec?

JAN ( tak jakby nie słyszał tego pierwszego )
To naturalne

JOHN ( z rozkoszą )
Piękny kraj…

JAN
U nas, taki byt jak ty nie miało by racji bytu.



JOHN
Dlatego się tam nie wybieram. Za to waszych jest tutaj pełno. Apropos. Co tam u was w Polsce?

JAN
Wiesz…?

JOHN
Skąd?

JAN
Wiesz…?

JOHN
Nie!

JAN
Nie przerywaj mi kurwa. Chciałem powiedzieć coś naprawdę ważnego. Potrafisz z każdej mojej myśli zrobić jakieś ścierwo.

JOHN
Co?

JAN
Jakieś ścierwo! Przecież wiesz, że mam ciągle kłopoty z tym językiem.

JOHN
Powinieneś bardziej pracować wargami…Dam ci ćwiczenie. Pierwsza lekcja for free.
Popatrz! Musisz naśladować rybę, która pragnie powietrza…

JAN
Zamknij ten pedaliki pysk! Ty spermojadzie. Próbuje powiedzieć ci ... Chciałem powiedzieć ci coś naprawdę…

JOHN
No dawaj, dawaj…

JAN
Każdego dnia budzę się…

JOHN
Dobrze się zaczyna…

JAN
Każdego dnia budzę się i…

JOHN
To już było! Dalej! Nie poddawaj się!


JAN
Każdego dnia…

JOHN
Ok. Innym razem. Zamiast tego opowiedz mi co tam u ciebie w Polsce.

JAN
Pieprzona samotna dziwka.

JOHN
To kłamstwo wcale nie samotna.

JAN
No dobrze. Powiem ci .Rozrastamy się…

JOHN
To żle. A jak tam Wałęsa? Jeszcze żyje?

JAN
Nie słyszałem aby umarł.

JOHN
Ta misja jest skończona. Frajer

JAN
Dramatyczna postać.

JOHN
Wypromowali go…

JAN
A mnie wydymali…

JOHN
Naprawdę? Gdzie?

JAN
W przenośni. Ale to przeszłość

JOHN
Masz rację to przeszłość. Co tam u twoich?

JAN
Żyją tyją i rozmnażają się.

JOHN
Jak zarobisz to wrócisz do nich?

JAN ( zaciera ręce )
Już nie długo…

JOHN
Kiedy?

JAN
Nie długo. Jak zarobię. (zaciera ręce )

JOHN
Ile chcą?

JAN
Sami nie wiedzą.

JOHN
Jak to nie wiedzą?

JAN
No cóż…Rozmnażają się…

JOHN
To dużo…ale powinieneś zapytać ich ile chcą konkretnie.

JAN
A co dasz mi?

JOHN
Daje ci zarobić.

JAN
To nie wystarczy. Zmieniam pracę. Rozglądam się za czymś godnym.

JOHN
Chyba w lodówce ( śmieje się )

JAN
Nie tylko Dałem już ogłoszenie w prasie.

JOHN
Nie w prasie tylko w tym waszym nędznym polskim brukowcu. Z twoim angielskim, możesz jedynie sprzedawać kanapki. Tam na rogu. U tej Polskiej suki, za prawie nic za godzinę. Zresztą i tak cię nie przyjmie. Tam kochanie trzeba się uśmiechać. Bo w każdym momencie na twoje miejsce czyha banda rozbawionych po pachy kolorowych…Nawet nie masz prawa jazdy.
JAN
W Polsce miałem. Ale tu wygasło. Jak większość mojego życia

JOHN
Gdybyś chciał, mógłbyś pohandlować własnym ciałem. Mam jeszcze w końcu paru kolegów którzy chętnie cię…przygarną. Chcesz? Będę twoim agentem. Mógłbyś nieźle zarabiać. Śpiesz się póki możesz…


JAN
Spierdalaj!

JOHN
Draniu! Tyle dla ciebie zrobiłem, a ty nawet nie chcesz mnie przytulić.

JAN
Śmierdzisz trupem, a po za tym nie jestem pedałem.

JOHN
Ja też nie jestem pedałem. Jestem homoseksualistą?

JAN
Oczywiście. Jak czarnoskóry, który nie jest murzynem, tylko Afroamerykaninem.

JOHN
Nie! Czarny jest murzynem! A ja jestem białym homoseksualistą…
( pauza )

Jan?

JAN
John?


JOHN
Skoro gadamy o interesach. Jesteś ze mną tylko dla pieniędzy?

JAN
Tylko. Co? Zdziwiony?

JOHN
Zostań.

JAN
Już ani dnia dłużej

JOHN
Wszystko ci przepiszę.

JAN
Pierdolę to.

JOHN
Nie bądź głupi. Jan!

JAN
John?

JOHN
Nie bądź głupi. Mój majątek to szansa dla ciebie, twojej rodziny i twojego biednego kraju. Ja umrę…To już nie długo…Będziesz prawdziwym milionerem.

( pauza )
Pewnie zastanawiasz się teraz kiedy to się stanie? Kiedy zdechnę? Kiedy śmierć zapuka do moich drzwi? Co? Jan, czy nie mam racji?

JAN
Nie John. Mylisz się. Wcale o tym nie myślę.

JOHN
Kłamiesz

JAN
Wcale nie

JOHN
Więc o czym przed chwilą pomyślał nasz polski intelektualista?

JAN
Myślałem o moim pięknym kraju.

JOHN
To tylko wasz punkt widzenia.

JAN ( po polsku )
Gdzie bursztynowy świerzop gryka jak śnieg biała…

JOHN
Nic nie rozumiem

JAN
To się kurwa naucz
.
a wszystko przepasane jakby miedzą
a na niej rzadko ciche ptaki siedzą

JOHN
Polskiego? Musiałbym oszaleć

JAN ( poddaje mu papier do podpisania )
Podpisz to teraz.

JOHN
Co?

JAN
Że wszystko mi zostawisz

JOHN
Kiedy?

JAN
Jak umrzesz?

JOHN
Zwariowałeś? Będę żył wiecznie.

JAN ( cicho )
Zwariowałem…

JOHN
Co tam bredzisz?

JAN
Sam bredzisz! Jak prawie każdy w tym kraju. Siedzicie sobie w tym Amerykańskim sosie i bredzicie.

JOHN
Może i bredzimy. Bredzimy i zaraz…( pierdzi) pierdzimy, ale rządzimy tym światem i jeszcze nas kochają.

JAN
Kochają wasze pierdy…

JOHN ( po chwili namysłu )
Można tak nazwać kulturę.

( ktoś puka do drzwi)

JAN
Ktoś puka do drzwi

JOHN
Na co czekasz. Idź się sprawdzić

JAN
To pewnie śmierć

JOHN
Nareszcie. Weź bejsbola, bejs bo la ( ma problem z wymówieniem tej kwestii po polsku )

JAN
Chinami też rządzicie

JOHN
Pośrednio. Jesteśmy największym mocarstwem naszych czasów. Na szczęście…

JAN
To jakiś Arab

JOHN
Walnąłeś mu

JAN
Prosi o wsparcie.

JOHN
Jak zwykle

JAN
Mówi że zbiera na swoją rodzinę

JOHN
Pewnie naprawdę liczną. A niech wyzdychają. Daj mu piątaka.

JAN
Mniej nie wypada ( idzie dać pieniądze )

JOHN ( głośno )
I niech spierdala. Powiedz mu żeby więcej tu nie przychodził, a te pieniądze przeznaczył na bilet powrotny dla siebie i swojej rodziny.

JAN
Mam dosyć tych pierdów. Wracam do siebie. Pa, idę się spakować.

JOHN
OK. Ty również wypierdalaj. Do tej Polski. Do Wałęsy i do papieża! Polska? Gdzie to w ogóle jest? To chyba gdzieś w Rosji…Myślisz że nam na was zależy, bo macie demokrację?

JAN
To już koniec. Jutro się rozstaniemy

JOHN
Choćby nawet wasz prezydent zrobił naszemu laskę, to i tak będziecie dla nas tylko rynkiem zbytu. Miliony konsumentów! Miliony dolarów!

Słuchaj uważnie.Cały potencjał tego kraju, powstał na sprycie, ciężkiej pracy i odwadze wcześniejszych pokoleń zdeterminowanych Amerykanów. Teraz cała pozostała leniwa część świata wyciąga do nas łapę i próbuje wzbudzić w nas poczucie winy, że to niby nasza wina że oni są biedni.
Jesteśmy Amerykanami! Mamy najwięcej bo jesteśmy najlepsi i dlatego Bóg nas kocha.



AKT 2

JOHN ( sam, śpi i mówi przez sen )
Giń ty żydowski sukinsynu. Dla mnie jesteś nikim…


JAN ( wpada do pokoju i zamyka okna )
Wstawaj John. Uciekamy!



JOHN ( obudzony )
O! Wróciłeś do mnie ukochana bestio z Polski. Tygrysie Europy!

JAN
Wojna idzie. Daj spokój

JOHN
Wojna? Jaka wojna przecież jesteśmy pierdolonymi w dupę jebanymi pacyfistami?
Jaka znowu wojna?

JAN
Ta na którą od dawna czekamy. Ostateczna

JOHN
To fajnie. A kogo podbijamy sojuszniku? Sojusznika? Niech zgadnę. Rosja? Nie to już było…Kuba? Nie warto lepiej poczekać…Chiny? Niestety za wcześnie. Najpierw muszą zacząć kupować nasze uzbrojenie…No nie wiem. Będę strzelał…

JAN
Ty strzelał? Ślepa ciota z Bronksu?

JOHN
Tylko nie z Bronksu.

JAN ( rapuje )
Tylko nie z Bronksu, Tylko nie z Bronksu…

JOHN
Wiem! To Kanada.

JAN
Kanada? Dlaczego przecież to nasi sprzymierzeńcy mamy podpisany niepisany sojusz kulturowy. Wspólną ligę hokejową (z rozkoszą w głosie ) i dolary.

JOHN
Dolary to oni mają swoje tańsze kanadyjskie. Wielcy mi sprzymierzeńcy. Przecież tam już za chwilę wszyscy będą gadać po francusku. Po co nam sprzymierzeńcy, którzy chcą być bardziej Francuzami niż Amerykanami? Z wami to co innego. Kanadyjczycy powinni brać z was przykład. Jedyny przykładny naród Świata! Czas im musimy dokopać!

JAN
A co z Arabami?

JOHN
Im też dokopiemy.

JAN
Poddaje się. To Kanada.

JOHN
Nie rób tego. To dopiero początek!

(śpiewa, albo krzyczy)

If I start the war
War will be for ever
I will never, ever stop

To the end of my cadency
Or better the end of my life

I will fight will enemies
Couse they want my suffer or die

If I start the war
War will be for ever
II will never ever
Stop! This! WAR


JAN ( biega oszalały po pokoju )
Przestań! Przestań!

JOHN
Włącz telewizor i zachowaj zimną krew.

JAN ( włącza )
Tylko śnieży.

JOHN
Jak w Kanadzie.

JAN ( rapuje )
Jak w Kanadzie. Jak w Kanadzie. Jak w Kanadzie…

JOHN
Cholera wie może zaatakowali satelity? Włącz radio.


JAN ( szczerze zdziwiony )
Masz radio?

JOHN ( z dumą )
Mam wszystko…Przynieś jest w kuchni.

JAN ( na odchodne )
Radio Zasrana Ameryka.

JOHN
Co?

JAN
Gówno

JOHN ( do siebie )
Niesamowite zaatakowali satelity…

JAN ( wchodzi z rozwalonym radiem )
Radio nie działa.

JOHN
Jak to nie działa

JAN
Skończyło się Is finished?. Masz schron?

JOHN
Zniszczyli rozgłośnie

JAN
Twoje radio się skończyło. Jest zepsute. Is broken?

JOHN
Zniszczyli mi radio
.
JAN
Co za idiota.

JOHN
Żartowałem idioto?

JAN
Masz schron?

JOHN
Mam. Pod schodami. Tam jest wszystko czego nam trzeba: żarcie cola i pornosy. Myślisz że to zrobią?


JAN
Wierzę że tak.

JOHN
Naprawdę w to wierzysz?

JAN
Wierzę

JOHN
To smutne tyle lat…

JAN
Tyle lat co?

JOHN
Poświęcenia.

JAN
Poświęcenia? O czym ty mówisz?

JOHN
Poświęcenia…Uwierz w naszych. Mamy system !

JAN
Słyszałem o tym to propaganda.

JOHN
Propaganda? O czym ty mówisz?

JAN
Tu w stanach łykacie wszystko.

JOHN ( z zainteresowaniem )
Łykamy? Co łykamy?

JAN
Wszystko…Pomyśl przez chwilę. Jeśli ktoś w nas wystrzeli naraz powiedzmy dziesięć rakiet jakie są szanse że system wszystkie je wyłapie?

JOHN
No…duże

JAN
A jeśli jedna się zawieruszy i to ta właśnie, która ma kilka głowic?
JOHN
Kilka głowic? A kto ma takie?


JAN
Ruscy.

JOHN
Ruscy się nie liczą. Siedzą u nas w kieszeni.

JAN
Kto wie…mogli im odpalić

JOHN
( po chwili ) To prawda. Ruski sprzeda wszystko. Jedźmy do schronu.


JAN
Tak mistrzu


JOHN
Dziękuję…Nie! Poczekaj!. Mam pomysł. Podjedź do okna. Mam interes.

JAN
Interes?

JOHN
Biznes. Sprawę.

JAN
Już jadę.

JOHN ( pod oknem )
Na szafie mam tubę kupioną za czasów walki o prawa gejów. Daj ją.
Szybko! Szybko!

JAN
Poczekaj!

JOHN
Na co? Człowieku wojna to pieniądz. Za chwilę może być już po wszystkim. Jakiś Kanadyjski Francuz kliknie myszką i…

JAN ( do tuby )
Buuumm…

JOHN
Działa. Stara dobra tuba. Made In USA

JAN ( czyta )
Malezja. Made In Malezja.


JOHN
Kolonizacja Malezji? Na Boga, kiedy to było?
Frajerzy tak jak wy. Nawet się nie zorientowali. Gdyby tam tak dobrze poszukać to znalazł by się tam nawet jakiś Wałęsa. Tylko że zamiast wąsów miałby kozią bródkę, albo broń boże pejsy ( śmieje się )

JAN
Czy nie widzisz, że te twoje żarty o Polsce są mi zupełnie obce? Ten kraj już dla mnie nie istnieje.

JOHN
Ciekawe. A twoja rodzina?

JAN ( pauza )
Istnieje…jeszcze

JOHN
Dobra. Daj mi tubę. Stara dobra tuba. Ukradłem ją pewnemu faszyście. Obudził się rano w hotelu, a tu pusto. Nie ma ani mnie ani tuby. Bydlak! Robił to tylko na stojąco.

JAN
Faszysta?

JOHN
Nie wiedziałeś że faszyzm to czysta homofonia? Tak był faszystą. Na dodatek na nazwisko miał Shulc.

JAN
Żydo-pedało-faszysta. To jakiś amok.

JOHN
Postmoderna. ( liczy na palcach ) Piąta fala. Otwórz okno. Otwórz je szeroko. Będę przemawiał.
JAN
Tylko szybko. Zbliża się zgałda.

JOHN
Zdążymy. Masz kamerę?

JAN
Mam gdzieś kamerę.

JOHN ( przez tubę )
Hallo? Czy mnie słychać?

JAN
Tak.


JOHN
To dobrze. Bracia! ( bez tuby ) cholera to brzmi po murzyńsku. ( z tubą ) Drodzy Amerykanie! ( bez tuby ) Lepiej. ( z tubą ) Bądźcie silni. Nadchodzi czas zagłady, ale nie martwcie się. Jesteśmy największym mocarstwem wszechczasów i na pewno ich pokonamy.
Nie pozwolimy zniszczyć naszego dobrobytu, który wyrasta z demokracji i wymogów wolnego rynku, które chronimy. Dzisiejszy dzień, to dzień, gdy każdy konsument staje się rycerzem. Rycerzem wolności !

( teraz chwila wzruszenia i przerwa na owacje )

Acha i jeszcze jedno. Tak od siebie. Ja jako prosty biznesmen, zapewniam was, że z tej wojny będziemy mieli również wielkie korzyści. Ja mówię o pieniądzach. Prawdziwych pieniądzach. Niech Bóg ma was w opiece. ( bez tuby ) Zamknij okno. Odjeżdżamy. No i jak?

JAN ( po chwili )
Całkiem nieźle

JOHN
Czysta improwizacja. Mam nadzieję, że nie wyszło z tego jakieś postmodernistyczne bla bla bla. Zależało mi głównie na połączeniu myśli i emocji.

JAN
Najlepszy był ten prosty biznesmen. Ale to o Bogu to niepotrzebnie.

JOHN
Niepotrzebnie? Dlaczego? Ludzie go lubią.

JAN
Takie gadanie to przeżytek. Nikt już w niego nie wierzy…Może jedynie w Polsce…Prosty biznesmen to dobry chwyt. Mogłeś dorzucić emeryta.

JOHN
To nie był chwyt…Prosty , biznesmen emeryt?

JAN
Prosty biznesmen, emeryt, ślepa ciota.

JOHN
Pierdol się.

JAN
Nie mam z kim moja jest za oceanem.

JOHN
I umrze tam, a ty tutaj. Ok. jedźmy już do tej piwnicy. W końcu wojna idzie.

JAN ( daje mu wibrator )
Weź to. Będziesz miał dużo czasu do zabawy.


JOHN
Z tobą…

JAN
Zwariowałeś?

JOHN
Z tobą Jan.

JAN
Żartujesz? Zostaję tutaj.

JOHN
Tutaj zginiesz.

JAN
Wolę zginąć.

JOHN
Nie bądź głupi Jan.

JAN
Uciekam do innego schronu. Będę cię odwiedzał raz w miesiącu.

JOHN
Raz w miesiącu? To ciekawe.

JAN
Będę przychodził rano. Masz z skąd załatwić skafander?


JOHN
Nie dziwię się Stalinowi?

JAN
Stalinowi? Dlaczego?

JOHN
Że was tak strasznie nienawidził. Pieprzeni polscy krętacze. Nie umiecie być lojalni. Dlatego musicie cierpieć…Myślisz że nie wiem ,o co ci chodzi?

JAN
No dawaj. Chętnie się dowiem, o co mi chodzi.

JOHN
Nie graj. Pamiętaj gdzie jesteś. Jesteś w Stanach Zjednoczonej Ameryki kraju najlepszych aktorów na świecie. Znam cię jak Odyseję Kosmiczną. To był film nie jakieś tam Gwiezdne Gówno. Musisz jeszcze popracować nad rola głupi polaczku.


JAN
Stany Zjednoczonej Hipokryzji.

JOHN
Co tam? Mów głośno. Tutaj możesz. Myślisz, że nie wiem jaki był twój plan?

JAN
Jaki kurwa plan?

JOHN
No i przeklinasz. Jak łżesz to przeklinasz. Pamiętaj o tym. Chodzi mi o twój plan z wojną.

JAN
Jaką wojną?

JOHN
Z tą która się nie wydarzyła.

JAN
Jest tyle wojen. Są stare wybuchają nowe, aby kiedyś mogły wybuchnąć kolejne…

JOHN
Mój polski filozof. Uwielbiam go za to…

JAN
Za co?

JOHN
Czasami czuję się jakbym rozmawiał z samym sobą. Kiedyś starałem się to zrozumieć. Teraz od razu staram się o tym zapomnieć…


JAN
Za co mnie uwielbiasz?

JOHN
Za to że chciałeś mnie zamknąć w piwnicy jak psa żeby oślepł, gdy ty tymczasem będziesz mieszkał na górze i żył godnym życiem.

JAN
Godnym życiem? Zwariowałeś. Tu się nie da.


JOHN
Nie ma żadnej wojny.


JAN
Bzdura! Nie wierzysz? OK. Ja idę do piwnicy, a ty tu siedź i czekając na bomby. Może cię w końcu coś dobrze stuknie.

JOHN
Ona ma faceta…

JAN
Co?


JOHN
Przyjeżdża po nią swoim ferrari. To czarny…Ale ma ferrari. Kto wie może to włoski murzyn.

JAN
A skąd wiesz, że to murzyn?

JOHN
Scenariusz jest taki. On nazwijmy go roboczo Kofi podjeżdża pod okno i daje krótkie dwa sygnały. Pib i Bip.

JOHN ( powtarza )
Pib Bip. Pib Bip

JOHN
No właśnie. Ona rzuca patrzy przez okno i szybko zjawia się przed samochodem.

JAN
Jest szybko. To lubię.

JOHN
Potem jest długa scena lizania.

JAN
Ohydna.

JOHN ( słyszy samochód )
Już się zaczęło…

JAN
Jest ferrari. Ona już czeka… Skąd wiedziałeś że to murzyn.

JOHN
Ma się ten węch.


JAN( przez tubę )
Zostaw ją ty skurwielu!

JOHN
No i co? Wylizał ją?


JAN
Trochę po cyckach.

JOHN
Nie tak to sobie wyobrażałem.

JAN
To już koniec. Weszli do środka…Ale dziwka. Ale skąd wiedziałeś, że to murzyn.

JOHN
Strzelałem w ciemno. Zapłacisz za radio które zepsułeś draniu. Ty głupi polaczku.

I powiem ci jeszcze coś. I powinieneś być mi wdzięczny, bowiem nikt nie płaci mi za słowa które ci wypowiadam. Za tę odrobinę prawdy. Więc słuchaj. Tu taj każdy jest sam i ma drugiego w dupie to jest właśnie tolerancja. Najważniejszy jest własny interes. I to jest wolność.

JAN
Ja też ci coś powiem John. Za darmo.

JOHN
Za darmo to biorę! No dawaj. Tylko szczerze.

JAN
Wiesz dlaczego tak nienawidzisz świata?

JOHN
Nie żartuj ja go kocham!

JAN
Nie prawda. Drażni cię! Nienawidzisz go! Wiesz dlaczego?

JOHN
Wysraj to wreszcie.

JAN
Bo jesteś pedałem JOHN. Zwykłym starym, samotnym pieprzonym pedałem.

JOHN ( z rozrzewnieniem )
Tylko nie samotnym…Mam rodzinę.

JAN
Twoja siostra? Nigdy jej tu nie widziałem.

JOHN
Jest zajęta . Ma pracę…Wspaniały świat. Komputery! Ty jesteś inny lepszy…

JAN
Jestem normalny. Mam rodzinę dzieci. Spuściznę…

JOHN
Spuscizna. Lubię to słowo. Jak tam Jan? Czy spuściłeś już dziś spuściznę?

JAN
Gdybym miał obywatelstwo to bym cię zabił i uciekł.

JOHN
Nie masz gdzie. Jesteś tak samo jak ja samotnym sukinsynem.

JAN ( ze łzami w oczach )
Mylisz się…Oj mylisz się John.


JOHN
No co tam? Zaciskasz pięści? Szykujesz Rewolucję? Zrób sobie wąsy jak ten wasz… Jak to było? ( przez tubę) Solidarność! Solidarność!

JAN
Ty! Ty!

JOHN
No dawaj.

JAN
Ty pedale.

JOHN
To już było. Jeszcze mało. Dalej śmiało.

JAN
U nas już byś nie żył.

JOHN
Dobrze wiedzieć.

JAN
Wierzę, że znajdzie się ktoś, kto wam naprawdę dokopie. Abyście poczuli, co znaczy być poniżonym i wykorzystanym. Ale na szczęście nic nie trwa wiecznie. Taka jest kolej rzeczy i lepiej tego nie zmieniać. Mój jedyny problem polega na tym, że ja ciągle zapominam , że jesteś tylko pieprzonym Amerykaninem.


JOHN
Jestem Amerykaninem i jestem z tego dumny.

JAN ( bije go policyjną pałką )
Ty najeźdźco! Oddawaj daniny!

JOHN ( spokojnie)
Dzięki ci Panie.

JAN
Już nie mogę
.
JOHN
Jan?

JAN
Co jest?

JOHN
Jestem Żydem.

JAN
Wiedziałem. Kurwa. Wiedziałem.

JOHN
Sory tak wyszło.

JAN
I co teraz? Jak z tym żyć?

JOHN
Nazywam się Jezus Chrystus. ( śmieje się ) To dobre.

JAN
Pieprzony hipis

JOHN
Ciesz się będziesz bogaty.

JAN
Ja? kiedy?

JOHN
Już nie długo. Jak umrę i mnie okradniesz.

JAN
Wierzę, że dożyję

JOHN
A ja wierzę, że gdzieś we wszechświecie jest takie miejsce, gdzie nasz szczyt humanizmu jest normalnością.

JAN
Zasrane miejsce…

JOHN
Zobaczymy…


AKT TRZECI
( ostatni )




JOHN ( śpi tuli policyjną pałkę )

( pierdzi przez sen ) Przepraszam. Jestem tylko istotą ludzką
( wybuch! słychać samochody alarmowe )

JOHN
Jan! Atakują nas. Gdzie jesteś? ( komenda wojskowa ) Wszyscy do bazy!.
Zapłacicie za to Kanadyjskie skunksy. Dokopiemy wam. Jak się pozbieramy.


JAN ( zdyszany, nie może złapać tchu )
To Araby!

JOHN
Nie uciekłeś? To miłe.

JAN
Araby rozwaliły wierze.

JOHN ( przerażony )
Nasze nagie wierze?

JAN
Araby rozwaliły World Trade Center.( próbuje uruchomić telewizor, który śnieży ) Ciekawe co z ludźmi…

JOHN
Chuj z ludźmi! Co z ubezpieczeniami!

JAN ( znalazł pocztówkę )
Takie ładne wierze. Miło było popatrzeć.

JOHN
Straszne miejsce. Kiedyś tam pracowałem. Kilka tysięcy ludzi owładniętych żądzą pieniądza w jednym miejscu. To się musiało tak skończyć.


JAN
Pieprzone Araby.

JOHN
Które? Nasze czy z za oceanu.

JAN
Jeszcze nie wiadomo. Zaatakowali też Pentagon. Chcieli dopaść prezydenta. To tragiczne.

JOHN
Dramat na miarę naszych czasów.

JAN
Uprowadzili samoloty, aby je rozwalić na naszych oczach.

JOHN
Dobry performance, jeden z tych ostatecznych.

JAN
Ameryka cierpi

JOHN
Ameryka lubi cierpieć.

JAN
Zginęło kilka tysięcy twoich niewinnych rodaków John, a ty nie masz w sobie odrobiny empatii.

JOHN
Empatii…O czym ty mówisz?

JAN
O współczuciu.

JOHN
Jestem wypalony.

JAN
Musimy coś zrobić.

JOHN
Musimy zachować spokój. Która godzina?

JAN
Czas stanął w miejscu.

JOHN
To dziwne. Atak nastąpił tuż przed dziewiątą. Najważniejszych nie było w pracy.


JAN ( włączył w końcu TV )
O jest. Pokazują Binladena.

JOHN
A kto to taki? Znam to nazwisko.

JAN
To ten milioner terrorysta. On to załatwił.

JOHN
Skąd wiesz?

JAN
Tak wskazują

JOHN
Jan wygląda

JAN
Jest szczupły. Ma brodę trochę jak Chrystus i ogólnie przebrany jest za Araba. O! Teraz wyjmuje kałacha z za łóżka…pokazuje do kamery i potrząsa nim.

JOHN
Może chce go opylić?

JAN
Nie musi to milioner i syn milionera

JOHN ( przysłuchuje się )
Trzeba trzymać formę… Ma ładny głos

JAN
Tym ładnym głosem organizuje nam Trzecią Wojnę Św.

JOHN
A kto ci powiedział, że druga się skończyła? Nostradamus? Cosa Nostra?

JAN
O! Jest prezydent!. Zmartwiony, ale się trzyma.

JOHN
Był taki wesoły, gdy z jego ojcem graliśmy w golfa.
Grzecznie biegał między nogami. Były z nim problemy. Kradł piłki

JAN
Grałeś w golfa z prezydentem? Nie wierzę.

JOHN
To nie zmienia faktu, że tak było

JAN
Masz dowód?

JOHN
Mam wspomnienia

JAN
Podziwiam cię.

JOHN
Nie ma za co. Przegrałem.

JAN
To oczywiste.

JOHN
Musiałem przegrać.

JAN
Cholera będzie wojna.

JOHN
Prawdziwa. To będzie wojna z całym ich światem. Palestyna, Irak, Iran, Syria…

JAN
A co z Czeczenami

JOHN
Ich wykończą Ruscy.

JAN ( zaciera ręce )
My będziemy z wami.

JOHN
Jasne. Każdy chce zarobić. Będziemy razem kraść i mordować.

JAN
Właśnie

JOHN
Chcesz zarobić?

JAN
Jasne

JOHN
Zrób mi laskę

JAN
Spierdalaj…

( pukanie )

JOHN
CIA? FBI? NBA? DNA?

JAN
Pójdę sprawdzić. Wezmę bejsbola

JOHN
Popatrz przez Chrystusa.

JAN
To ten Arab znowu zbiera.

JOHN
No i co dałeś mu?

JAN
Dałem mu bejsbola

JOHN
W ręce? Zwariowałeś

JAN
W głowę. Niestety to boli.

JOHN
Dobrze mu tak. Niech tu się więcej nie szwenda. Sprawdź czy to przeżył. Weź pistolet.
Jakby co…

JAN
Masz pistolet?

JOHN
Żyjemy w wolnym kraju. W każdym momencie dnia i nocy możesz sobie ulżyć.
( pokazuje strzał w głowę )

JAN
Nie wiedziałem. Zaczynam lubić ten kraj. ( wychodzi bawiąc się bronią )

JOHN
No i co z nim

JAN( off )
Mruczy coś pod drzwiami.

JOHN
Pewnie te swoje zaklęcia. Synu Mahometa! Już wystarczy !. Musi się modlić. Jak skończy powiedz mu że nie jest tu mile widziany.

JAN ( przez drzwi )
Prosi aby otworzyć. Bo chce nam coś dać.

JOHN
Stary numer. Pokaż mu, że masz pistolet.

JAN ( wraca )

JOHN
No i co?


JAN
Zniknął.

JOHN
Sprawdziłeś?

JAN
Jasne. Zostawił pod drzwiami trochę krwi i pieniądze.

JOHN
Nie dobrze może chcieć je z powrotem.

JAN ( liczy pieniądze )
Akurat tyle ile mu dałem

JOHN
No tak…Jest to kropla w morzu naszego cierpienia. Powiedz mu, że to dopiero początek.

JAN
No właśnie? Kto za to wszystko zapłaci? Strażacy, wojsko, podróże prezydenta?

JOHN
My tu tracimy grube miliony, a on pcha się ze swoimi pięcioma dolarami. Może by tak dorzucił jakiś procent? Powiedzmy…( liczy w myślach ) pięć milionów procent.

JAN
Powiem mu jak się zjawi. Jak nie będzie współpracował to go zastrzelę.

JOHN
Zastrzel mnie Jan.

JAN ( próbuje )
Nie mogę. Za długo na to czekałem

JOHN
No dalej śmiało. Ja mógłbym cię zabić.

JAN
Poczekaj jeszcze raz spróbuje.

JOHN
Celuj w głowę. Nie chce widzieć jak krwawię .Albo nie odwrotnie, chcę zobaczyć wyciek.

JAN ( próbuje )
Nic z tego. Mam blokadę

JOHN
Jednak te lata poszły na marne. Tyle lat treningu i wyrzeczeń.


JAN
Przepraszam stary nie dam rady. Głupio mi.

JOHN
Jestem Żydem.

JAN
Nie pomaga.

JOHN
Spręż się

JAN ( pierdzi )

JOHN
W takim momencie…

JAN
Poddaje się.

JOHN
Trudno. Następnym razem. I co zrobimy nie będę tak tu sterczał.

JAN
Mam pomysł.

JOHN
Ty i te twoje idee

JAN
Pójdziemy na miasto. Będziemy…

JOHN
Strzelać. Świetnie. Ty będziesz namierzał cele, a ja będę wyrzutnią pocisków.

JAN
Będziemy zbierać kasę.

JOHN
Będziemy żebrać. Jak zwykle. Co za naród.

JAN
Będziemy zbierać na pokój na świecie

JOHN
Lepiej na wojnę. To lepszy interes.

JAN
Zobaczymy. Wchodzisz to.

JOHN
Raczej wjeżdżam.

JAN
OK. No to jedziemy.

JOHN
Daj mi tubę

JAN
Będzie zajebiście

JOHN
( przez tubę ) Only way of the human race is only invasion.

JAN
To dobre.

JOHN ( bez tuby )
Dzięki

JAN
Nie ma za co.

JOHN (off )
( przez tubę ) Only way of the human race is pacyfication!



Jakub Palacz
https://twitter.com/palacz_jakub

Kraków grudzień 2006

                                                                            Koniec

INSPIRED BY TRAGEDY OF OUR TIME


https://www.youtube.com/watch?v=Dt1EEV-Szu4

try beginning in restaurant scene

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

CZEGO UCZY BALLADYNA

                                                     CZEGO UCZY BALLADYNA Rola Balladyny jest jedną z największych granych ról kobiecych w teatrze w Polsce. Jest to historia holywoodzka brak jednak godnego przekładu na angielski wystarczająco zrozumiały i piękny zarazem. Przydałby się  Szekspir który by to zrobił...albo jego duch...Gdyby to było możliwe Szekspir bardzo szybko odgadł by, że dzieło Słowackiego jest głęboko inspirowane jego twórczością. Balladyna jako postać wpada w przepaść następstw, która jest tym samym co los Makbeta i Lady Makbet. Pojawienie się zjawy Banka na imprezie u króla, którą zresztą można zagrać z widocznym Bankiem lub bez...zostało wiernie odwzorowane. Banko to oczywiście Alina, o której zjawieniu podczas uczty mówi Balladyna. Jej dziwny atak jest taki sam jak Makbeta. Słowacki w sprytny sposób przeniósł świat Szekspirowskiej narracji w słowiańskie realia. Świat mistyczny Szekspira ewoluował w nowe mistyczne zjawiska. Goplana i jej dwór przyszły z Bur

Carpaccio w Stylu Wschodnim PREMIERA Noc Teatrów 2023

  Noc Teatrów 2023. Skład Solny. Teatr ELOE wystąpił z premierowym spektaklem według sztuki Łukasza Wójcickiego "Carpaccio w Stylu Wschodnim". Dramat powstał na podstawie raportu „Seeking Justice: Stories of Violence in Belarus. August 2020 through the eyes of Belarusian media CARPACCIO W STYLU WSCHODNIM .  Sztuka o przemocy. Przemocy zadawanej z przyczyn politycznych, ale i dla korzyści. Sztuka o niszczeniu praw jednostki, ale również o cierpieniu zadawanemu innym gatunkom.   11 SIERPNIA Rap  FRAGMENT SPEKTAKLU na YT również na CDA https://www.cda.pl/video/1723745737/vfilm ŁUKASZ WÓJCICKI performer, tancerz, choreograf, dramaturg, aktywista.  Postać znana w środowisku underground za sprawą zespołu Massmilicja w którym jest na wokalu i pisze teksty. Jego społeczne spojrzenie na rzeczywistość odzwierciedla się w jego tekstach. Mocny, zdecydowany i nawet brutalny przekaz jest potrzebny do przekazania bardzo konkretnych treści... MassMilicja - Pociski zamiast słów   CLIP PRZEKA

ANHELLI - Eloe Theater of Noise ARTYKUŁ AKTUALIZOWANY

      ...albowiem rzeczą zgubną jest melancholia...J.Słowacki                             ANHELLI PERFORMANCE       Transowa Melancholia   Poznawanie Słowackiego jest porównywalne z wtajemniczeniem w sztukach walki...Podnosimy swój level poznania autora, poprzez analizę co raz trudniejszych jego dzieł. Jako reżyser musisz podnosić swój poziom poznania... 11 czerwca 2022  Wznowienie ANHELLEGO z okazji Noc Teatrów 2022. Spektakl zagraliśmy w przy współpracy z Centrum Sztuki Wiewiórka w Składzie Solnym Małgorzata Białek debiutowała w roli Ellenai Spektakl podczas Nocy Teatrów cieszył się dużym powodzeniem i został gorąco przyjęty przez publiczność.  ZOBACZ SPEKTAKL  ANHELLI Noc Teatrów 2022 https://www.youtube.com/watch?v=l5-y81VIGxE ANHELLI powrócił z okazji Roku Polskiego Romantyzmu i jest to kolejna odsłona najbardziej znanego spektaklu Teatru ELOE. Theater of Noise znów pokazał swoje możliwości. W spektaklu oprócz Małgorzaty Białek debiutowali Iwona Karcz w roli śpiewane